Twarze teatru: Jerzy Trela
Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1985
Fragmenty recenzji
„
Niegdysiejszy cykl telewizyjnych prezentacji ludzi teatru pt. „Twarze Teatru” autorstwa Krzysztofa Miklaszewskiego przypominają regularnie wydawane tomiki zapisów literackich tych audycji, przygotowywane przez krakowską KAW. (…) Książeczka Krzysztofa Miklaszewskiego „Twarze Teatru: Jerzy Trela” (KAW 1985, stron 69) (…) stanowi spore kompendium wiedzy o warsztacie, poglądach, dorobku i osobowości aktora. Konrada polskiej sceny powojennej (…) Miklaszewski rejestruje role, daje komentarze, objaśnia ich indywidualne rysy. (…) Wyznaje szczerze: Książka o aktorze żyjącym, a zwłaszcza tak niespokojnym i wrażliwym jak Jerzy Trela będzie, zawsze propozycją niedokończoną. Autor zostawia „otwartą furtkę” – jego portret Treli jest portretem w drodze, w rozwoju talentu.
Teresa Krzemień, Twarz Konrada, „Tu i Teraz”, nr 7 z 18 lutego 1985, s. 10
„
Krzysztof Miklaszewski swoją książeczkę oparł na polemice z obiegową formułą krytyczną, mówiącą, iż Jerzy Trela to aktor całkowicie ukształtowany przez Konrada Swinarskiego i że o jego dzisiejszej pozycji w teatrze polskim miało zadecydować dwóch Konradów: jeden z historycznej już inscenizacji Dziadów, drugi – z Wyzwolenia. (…) Miklaszewski śledzi więc drogę sceniczną Treli: pobyt w szkole teatralnej, doświadczenia zdobyte w Teatrze STU, w którym rozpoczynał niegdyś drogę teatralną w Pamiętniku wariata. Przypomina wypowiedź Krzysztofa Jasińskiego i jak po tym Gogolowskim spektaklu zaczęto używać w stosunku do Treli-aktora nieprecyzyjnych wyrażeń: że „gra z dystansem” oraz że jest „bardzo charakterystyczny”. (…) Miklaszewski omawia wszystkie role teatralne, telewizyjne i filmowe Treli, stara się przedstawić rozwój jego osobowości aktorskiej.
Agnieszka BARANOWSKA: Niepełny portret artysty, „Kultura”, nr 25 z 20 października 1985
„
Krzysztof Miklaszewski przybliża postać aktora dwoma torami: poprzez analizę ról i wypowiedzi samego Treli, sformułowane w udzielonym autorowi wywiadzie, tej części książki nadając znamienny tytuł Zrozumieć innych i zachować siebie czyli sprawdzian krytyka i marzenia aktora. (…) Mówi o ludziach, którzy towarzyszyli bohaterowi książki na tej jego drodze (…), o rolach, które określiły jego osobowość, o etyce zawodu i ludzkich wyborach, w zdarzeniach i sprawach pokazuje tropy nowe, którymi – być może – powiedzie aktora przyszłość. Po prostu: zapisuje ślad człowieka w sztuce teatru.
Gabriela RAJCHERT: Wśród książek, „Scena”, nr 10 z listopada 1985
„
Miklaszewski pozwala przede wszystkim mówić samemu Treli, dodając od siebie tylko komentarz informujący. Trela zaś jest szczery i bardzo autentyczny we wszystkim, co mówi. Dlatego wiele się można dowiedzieć i o nim samym, i o meandrach sztuki aktorskiej.
(-): O teatrze: Krzysztof Miklaszewski: Twarze Teatru – Jerzy Trela – rubryka: „Czytać albo nie czytać”, „Przekrój”, nr 2096 z 11 sierpnia 1985
„
Niepokorni – to krakowski aktor ze Starego Teatru, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w naszym mieście – Jerzy Trela oraz znany z TV oraz z „Dziennika Polskiego” teatralny krytyk – Krzysztof Miklaszewski. Przed kilkoma dniami krakowski Oddział Krajowej Agencji Wydawniczej opuściła niewielka książeczka z cyklu „Twarze Teatru”. Jej autorem jest właśnie – Krzysztof Miklaszewski, bohaterem zaś – Jerzy Trela. (…) Postawy krytyków można by z grubsza podzielić na bezkompromisową i analityczno-myślącą. Pierwsi z nich przez całe swe pisarskie i najczęściej namiętne życie poszukują tylko i wyłącznie tego, co wybitne. (…) [Dlatego] Krzysztof Miklaszewski należy do grupy pierwszej i dlatego pasuje do niego określenie: niepokorny. (…) [A ponieważ] to samo określenie dobrze charakteryzuje Jerzego Trelę (…) – Konrad Swinarski dostrzegł w nim – ową „myślową niepokorność”, (…) nic dziwnego, że taka właśnie postawę [wielkiego aktora] opisał i zapisał na kartach swej ciekawej książeczki Krzysztof Miklaszewski.
Andrzej WARZECHA: Niepokorni, z cyklu: „Widnokrąg kultury”, „Dziennik Polski”, nr 302 z 23–24 grudnia 1984
„
For many years in the past Krzysztof Miklaszewski presented outstanding Polish actors in a series of TV programmes entitled Theatre Faces. Enriched with additional material (interviews, accounts of informal conversations, reviews) his former broadcasts are now appearing in a book form as short monographs on actors. The first one published two years ago, was dedicated to Jerzy Stuhr, an actor of the Stary Teatr in Cracow, known also for his film roles, who performs often in the theatres in Italy.
The second book of the series is dedicated to Jerzy Trela, likewise an actor of the Stary Teatr and a film actor whose major theatre achievements include the leading parts in Konrad Swinarski’s famous productions of Forefather’s Eve (Dziady) by Adam Mickiewicz and Liberation (Wyzwolenie) by Stanisław Wyspiański.
„Le Théâtre en Pologne”, / „The Theatre in Poland”, nr 5–6, 1985
Pożegnanie Jerzego Treli (1942–2022)
W obliczu Jego przedwczesnego dla wszystkich ludzi sztuki Odejścia słusznie przypomniano, że drogę Treli na Parnas polskiej Melpomeny wytyczyły role dwóch Konradów w przełomowych – dla pełnego rozumienia artystyczno-ideowego message’u polskiej klasyki – inscenizacjach Konrada Swinarskiego w Starym Teatrze w Krakowie (Mickiewiczowskich Dziadów – 1973 i Wyzwolenia Stanisława Wyspiańskiego – 1974).
Dobrze się też stało, że wdzięczni mu dozgonnie pedagodzy i współpracownicy z krakowskiej PWST upewnili nas, że Jego podobizna zdobić będzie zawsze ściany rektorskiego gabinetu uczelni, której – jako szef -w ciągu sześciu lat swego pracowitego życia (dwie kadencje rektora), mimo bardzo trudnego dla Polski okresu II połowy lat 80. zapewnił rewolucyjny: artystyczny i instytucjonalny rozwój.
Wreszcie przyszło się nam przekonać, że jego fascynujący timbre głosu, modelujący mistrzowsko każdą frazę tekstu, pozostaje nadal w uszach milionów odbiorców.
Z pozycji jednak Jego Prawdziwego Przyjaciela, uważnie towarzyszącego Jego Sztuce od Jej… zarania, ten obraz Treli utrwalany przez mass media w oczach przeciętnego widza, wydać się musi dość schematyczny i zdawkowy. Stąd próba znaczącej wspomnieniowej korekty, modyfikująca nawałnicę schematycznego żalu i dowartościowujących się nawzajem wspomnień „żałobników”.
Sukces Treli, za jaki uznać trzeba niewątpliwie fakt wywindowania się tego młodego aktora na piedestał teatralnej elity już w sześć lat po dyplomie, nie wziął się ani z tzw. zawodowego szczęścia, ani też z życiowego przypadku. Pierwsi odkryli Jego nieprzeciętny talent i Jego zupełnie unikatową osobowość koledzy ze studenckiego Teatru STU – dobrych kilka lat wcześniej – zanim wybitni i renomowani reżyserzy Starego Teatru: Jerzy Jarocki i Konrad Swinarski w pełni zdołali Go ukształtować.
Początki wielkiego aktorstwa Treli – to bowiem Teatr STU, do którego – zresztą – pod koniec życia aktor – niespodziewanie, ale zdecydowanie, powrócił.
Teatr STU – bowiem – w II połowie lat 60. ubiegłego wieku – to była grupa zwariowanych studentów PWST i innych uczelni, która postanowiła się przeciwstawić się zasadom „oficjalnej edukacji” świetnych – skądinąd – krakowskich szkół artystycznych. Trela znalazł się w niej nieprzypadkowo, bo był aktorem „gotowym” podobnie jak Wojciech Pszoniak, Olgierd Łukaszewicz czy przewodzący grupie duet: Krzysztof Jasiński i Jan Łukowski. W inscenizacjach tego ostatniego, który zginął tragicznie w roku 1970, w Pamiętniku wariata i Kobiecie – Demon Trela zabłysnął jako „wschodząca gwiazda” nowego typu aktorstwa.
„Teatr STU zaistniał nie dlatego, iż mieliśmy wszyscy razem i każdy z osobna ochotę «zabawić się w teatr», ale głównie […] dlatego, iż pragnęliśmy podzielić się problemami, które nas intrygowały. (…) Stąd nasza przemożna chęć psychicznej introspekcji, zainteresowanie dla stanów psychicznych człowieka, dążenie do drobiazgowej autoanalizy, konieczność «otwarcia się»… (…) przełamanie wstydu, możliwie jak najdalej posunięta chęć ujawnienia prawdy” – mówił Trela w wywiadzie ze mną jeszcze na początku lat 70. (Teatr STU i dwóch Konradów. Rozmowa z Jerzym Trelą, „Teatr”, nr 14, 1974).
Tu – w Teatrze STU – od razu zarysował w pełni Trela drugi bardzo ważny, a zbyt mało, podkreślany i zauważany, rys swego aktorstwa.
Obok kreacji w Gogolowskim Pamiętniku wariata, która była zapowiedzią odkryć, poczynionych wraz Konradem Swinarskim, psychicznych meandrów tragicznej schizofrenii polskich bohaterów narodowych dramatów, Trela w kabaretowej adaptacji opowieści erotycznych Leopolda von Sacher-Masocha (Kobieta-Demon – 1968) odkrył w roli Starego Grabarza – swoją drugą twarz – polskiego Buster Keatona. Nic więc dziwnego, że niezawodne oko reżyserskie kazało Jerzemu Jarockiemu w Starym Teatrze z wielkim sukcesem obsadzać Trelę i w dramatach Witkacego (Czeladnik w Szewcach, 1971), i w komediach Sławomira Mrożka (np. Anatol w Portrecie – 1988) i sztukach Witolda Gombrowicza (Ojciec w Ślubie – 1991), a Jerzy Markuszewski nie zawahał się zaproponować Treli postaci filozofującego „robola” – Bimbra w Rozmowach przy wycinaniu lasu Stanisława Tyma (1971).
Jednym zdaniem: deszcz nagród i sukcesów, jakie od czasu debiutu na studenckiej scenie (1966) na barki Treli bardzo słusznie spływały zawdzięczał bardzo ambitny i aktywny aktor swojej wszechstronności, która pozwalała mu na jednoczesne kreacje zarówno w repertuarze klasycznym, jak i w sztukach współczesnych, zarówno w dramacie, jak i w komedii (niezapomniany Rejent Milczek w scenicznej wersji Fredrowskiej Zemsty w inscenizacji Andrzeja Wajdy – 1986).
Był też Trela znakomitym reżyserem – pedagogiem przygotowującym szkolne spektakle dyplomowe w krakowskiej PWST. Szczególny majstersztyk stanowiła w tym zakresie jego adaptacja Gogolowskiego Płaszcza (1984), ujawniająca nie tylko możliwości inscenizatorskie znanego aktora (scena finałowej stychomytii, w której majaki umierającego bohatera stają się upersonifikowanymi wyrzutami sumienia jego oprawcy-zwierzchnika), ale – przede wszystkim – dająca szansę prezentacji aktorskiego talentu swoim wychowankom (tu: odtwórcy roli prowadzącej – Jarosławowi Tyrańskiemu).
I jeszcze jedno: Trela znakomicie czuł i kochał poezję. Więcej: znakomicie ją rozumiał. Najlepszym tego dowodem była Jego realizacja obdarowanego wieloma nagrodami Festiwalu Małych Form w Szczecinie w roku 1979 widowiska poetycko-publicystyczno-poetyckiego o Norwidowskim tytule Przeszłość to dziś tylko cokolwiek dalej, granego potem przez cały teatralny sezon na Scenie „Forum” Starego Teatru pod tytułem: Głosy przeszłości. Juliusz Kydryński nieprzypadkowo nazwał ten zrodzony na teatralnym offie, a święcący już w roku jego narodzin (1978) sukcesy w środowisku polskiej emigracji nad Tamizą (londyńskie tournée w grudniu ’78), spektakl „Krótką, wieczorną rodaków rozmową” („Dziennik Polski”, nr 38 z 10–12 lutego 1978), a ówczesny kierownik literacki Starego Teatru w Krakowie – znakomity krytyk Jan Błoński – tak oto emocjonował się tym znaczącym teatralnym przedsięwzięciem nieformalnej grupy artystycznych przyjaciół reżysera (piszącego te słowa scenarzysty, trójki aktorów: Elżbiety Karkoszki, Jerzego Fedorowicza i Leszka Piskorza dwójki muzyków: Janusza Butryma i Stanisława Radwana i scenografki Elżbiety Krywszy) – przedstawiając zamiar tego poetycko-publicystycznego widowiska:
„Jakąż osobliwą ojczyznę rysuje ta zwrócona w przeszłość literatura! Jakby te wszystkie literackie skłonności podsumować? (…) Przypominają [one] (…) o (…) bogactwie dopływów, które składały się na kulturalną jedność. (…) Mówią o wartościach, które współczesność spycha albo lekceważy. (…) Kiedy milkną historycy, których szkiełko i oko, porażone bliskością przedmiotu, przestaje cokolwiek odbijać, na takie pytania odpowiadać już może tylko sztuka”.
To ostatnie zdanie Błońskiego dobrze charakteryzuje życiowo-artystyczny drogowskaz Jerzego Treli, który poszukiwań życiowej prawdy o Polsce i Polakach nigdy – od czasu wejścia w teatr – nie zaprzestał.
Krzysztof Miklaszewski, Kraków, maj/czerwiec 2022