Krzysztof Miklaszewski
Zapiski Czarnej czyli między dziennikiem a pamiętnikiem
1.
Zapisków z 63 dni bohaterskiej walki powstańców warszawskich nie brakuje.
Każda tak utrwalona w piśmie kronika wypadków bywa dziś dla nas kolejnym wstrząsem z podstawowego powodu. Możliwości naszej wyobraźni ukształtowała przecież biologia czyli nasz wiek, urodzonych po II wojnie i nie znających do końca wielu wojennych realiów.
Dlatego każdy autentyczny powstańczy raptularz jest w stanie skorygować i obrócić w niwecz nie tylko obraz znanej nam tylko z filmów dramaturgii wojennych ulicznych starć z okupantem. Znaczącej korekcie podlega też zaczerpnięta przez nas z literatury – tragedia codziennego prywatnego zagrożenia zwykłych ludzi, walczących o przetrwanie w konspiracyjnych labiryntach piwnic, ruin i kanałów.
Powstanie warszawskie – bez względu na spory historyków (polsko-polski spór o sens Powstania Warszawskiego wcale bowiem nie wygasł i raz po raz powraca ze zdwojoną siłą) było niepodległościowym zrywem bez precedensu. I dlatego też – każde nowe świadectwo – to ważna cegiełka w budowaniu gmachu naszej narodowej tożsamości.
A przecież warszawski zryw powstańczy sierpnia i września roku 1944 był także ważnym faktem militarnym w dziejach II wojny i swymi rozmiarami zadziwia do dziś światowych specjalistów od wojskowości.
Dlatego – wreszcie – każda wiarygodnie zdokumentowana relacja uzupełnia ważne detale jego kalendarium i bardzo rozległej mapy frontowych starć. Z hitlerowcami walczyli przecież mieszkańcy wszystkich dzielnic stolicy i ich wysiłek sprawiał. że sytuacja – mimo miażdżącej przewagi militarnej Niemców – zmieniała się jak w kalejdoskopie. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę.
2.
Zapiski z powstania warszawskiego na Bielanach Hanny Zofii Marczewskiej [1911–2007], łączniczki i sanitariuszki kompanii sztabowej II Obwodu „Żywiciela” (pseudonimy AK-owskie: „Stanko” i „Czarna”) są sporym odkryciem.
Po pierwsze dlatego, że drobiazgowo dokumentują skutki bezwzględnej walki powstańców Bielan – tej dzielnicy, która pierwsza zaatakowała skutecznie Niemców (blokada lotniska w Wawrzyszewie – dwa ataki – 1 i 2 sierpnia 1944) i która poniosła pierwsze ofiary i pośród żołnierzy, i ludności cywilnej (pacyfikacja Wawrzyszewa i okolic – 3 i 4 września 1944).
Ten zapis 17 dni sierpnia 1944 odtworzony przez syna Hanny z ocalonych karteczek, a nazwany przez wydawcę „dziennikiem” – jest rzeczywiście wstrząsający. Drobiazgowo odnotowuje bowiem pierwszy znaczący sukces powstania w jego pierwszym tygodniu (niemieckie lotnisko wojskowe w Wawrzyszewie zostało skutecznie unieruchomione), jak i dochodzące echa informacji o walkach w innych dzielnicach.
A wszystko – poprzez medium informacyjne wojskowo-medycznego Punktu 202, którego rolę najlepiej wyjaśnia zdanie jednego z opowiadań:
„Punkt nasz znajduje się w dawnym schronisku dla inwalidów, którego mieszkańcy – niemal wszyscy – nie zdają sobie sprawy, czym ma być [w powstaniu]”.
Codzienna notacja zdarzeń „na Punkcie”, z którym autorka była organizacyjnie i uczuciowo niesłychanie silnie związana, stała się (i jest nadal) bardzo osobistym, oryginalnym sposobem postrzegania Powstania: zarówno w jego całościowym wymiarze, jak i w poszczególnych detalach pojedynczych wydarzeń. A bieżąca interpretacja tych faktów – z takiego oglądu wynikająca – dopuścić więc musi kilka różnych, ale równie uprawnionych, perspektyw.
Po drugie zaś – i to jest jeszcze ciekawsze – że swoje działania i obowiązki wojskowe umieszcza Hanna Marczewska, żona ppor. rez. Jana Marczewskiego [1904–1985], oficera operacyjnego w dowództwie Zgrupowania „Żeglarza”, w kontekście obowiązków czysto… rodzinnych.
Stąd obok sylwetek koleżanek i kolegów z konspiracji poczet jej bohaterów uzupełnia rodzina Marczewskiej: mama, mąż i córka. Ten rodzinny kontekst codziennych obowiązków córki, żony i matki 6-letniej Ewy, jaki stale notatki przywołują, podkreśla nie tylko bardzo prywatną intymność tego dziennika, jak i jego… zwyczajność.
Co więcej – i to jest trzecia uwaga – ten bardzo prywatny punkt widzenia zachęcił autorkę – już po upadku powstania – do nakreślenia innej, „syntetycznej” wizji swoich przeżyć w 13 sfabularyzowanych nowelach, umieszczonych w Pamiętniku datowanym lipiec–sierpień–wrzesień 1944, a stanowiącym drugą część powstańczo-biograficznego zapisu.
Mamy więc w książce Marczewskiej… „dwa [sposoby zapisu] w jednym”: „dziennik” i „pamiętnik”. Jednym słowem: wiele znanych z „dziennika” wydarzeń otrzymuje swoją, bardziej „literacką” wersję, skonstruowaną z innej, bo z czasowo oddalonej, perspektywy.
Dobrym przykładem takiego „podwójnego zapisu” jest historia koleżanki z Punktu – Basi, której udało się uniknąć gwałtu: i dzięki sile własnej perswazji, i unikatowej postawie niemieckiego lotnika, który okazał się dobrym, poczciwym i rozumiejącym sytuację młodej dziewczyny człowiekiem.
Ze względu na rzadko spotykany w dziejach Powstania finał spotkania pięknej polskiej dziewczyny z Niemcem (ładne Polki były – na ogół – gwałcone i zabijane na ulicach) – Marczewska najpierw czysto faktograficznie i pospiesznie odnotowała ten fakt w „dzienniku” (pod datą „sobota, 26 VIII”), by potem – drobiazgowo i z pełną dramaturgią rozbudować – to zdarzenie w „pamiętniku” (jako osobną nowelę Basia).
A przecież w poprzedzającym Basię – opowiadaniu Wyprawa sama Marczewska dowodziła:
„Kobieta nie może wyjść na ulicę. Nie broni jej wiek, gdyż są amatorzy na pięćdziesiątkę, jak i na sześćdziesięcioletnią kobietę.”
Podobne wyjaśnienia dosyć szokujących dwóch zdań „dziennikowego zapisu” z czwartku, 21 VIII, kiedy to ludność Bielan po kolejnych nalotach próbowała ocalić resztki dobytku, przyniosą zdania opowiadania Humor.
W „dzienniku” – pod wzmiankowaną wyżej datą – Marczewska zapisała:
„Postawa ludzi – doskonała – nikt nie płacze. Ratowanie rzeczy odbywa się nawet z humorem.”
Pamiętnik Marczewskiej – doświadczonej już, choć młodej nauczycielki przedwojennego gimnazjum – już w pierwszym zdaniu przywołanej nowelki wyjaśnia znaczenie humoru – jednego – jej zdaniem – z najważniejszych elementów psychiki, jaki decydował o przetrwaniu młodych powstańców:
„Mówić o humorze w jednym z najtragiczniejszych momentów naszych dziejów wydaje się czymś bardzo niestosownym. Ale młodość ma swoje prawa i wśród najcięższych doświadczeń potrzebuje odprężenia, pogody i śpiewu.”
„Miej uśmiechniętą twarz!” – to było – zdaniem Marczewskiej – jedyne antidotum na tragiczną rzeczywistość, antidotum zapisane w śpiewanej codziennie piosence młodych Powstańców.
Taka próba konfrontacji dwóch rodzajów zapisu wydarzeń i przeżyć, prowadzonej równolegle przez jedną autorkę wspomnień – to absolutny ewenement wydawniczy.
Podobnie, jak i ja, spotka się z nim Czytelnik po raz pierwszy. Rozdarty między Dziennikiem wojennym Leopolda Buczkowskiego (zwłaszcza: jego częścią, dotyczącą Powstania) a Pamiętnikiem z Powstania Warszawskiego Mirona Białoszewskiego – prawdziwymi perłami polskiej literatury – dobrze rozumiem argumenty i niebezpieczeństwa wyboru między „dziennikowym” a „pamiętnikarskim” zapisem zdarzeń: tak tragicznych i tak ważnych – jak w przypadku warszawskiego zrywu sierpnia i września 1944. Więcej: uważnie wsłuchuję się w obydwie szkoły zapisu i jednakowo silnie je przeżywam.
Dlatego też – miałem satysfakcję śledząc w uważnej lekturze „podwójną próbę” zapisu Marczewskiej, który dobrze wpisuje się w naszą, polską tradycję, utrwalającą Powstanie Warszawskie w naszej, polskiej pamięci. Zwłaszcza, że pointą zapisków jest triumf nauczycielki, która – na gruzach stolicy – przystępuje do nauki biednych, ocalałych sierot. Mimo, że jeszcze kilka dni wcześniej (nowela „Na linii frontu”) Marczewską – po klęsce Powstania i po opuszczeniu przez wszystkich potrzebujących jej Punktu – opanowywało całkowite zwątpienie:
„Po co pracować? Po co konspirować? Punkt nikomu już na nic nie jest potrzebny. Bezcelowa i zbędna wydaje się całodzienna krzątanina,przytłaczająco długa i pusta noc.”
Dlatego też – właśnie – w obliczu Zapisków Czarnej – powtórzyć pragnę strofy Białoszewskiego:
„Powstanie. Powstanie. Powstanie
To słowo.
To dziwne słowo. Powstanie.”
Krzysztof Miklaszewski, Kraków, czerwiec–lipiec 2020, [Wstęp do książki:] Hanna Zofia Marczewska, Zapiski z Powstania Warszawskiego na Bielanach (w druku)